wtorek, 22 lipca 2014

Rimmel 60 Seconds Instyle Coral + topper Life 04

Boże, jak ten lakier smuży. Jak słabo kryje. Jaki on jest upierdliwy. Tak, tak, chodzi o Instyle Coral od Rimmela. Piękny na zewnątrz (kolor), zepsuty w środku (okropna formuła).

Lakier z serii 60 Seconds o numerku 415 przysparza wielu kłopotów. Strasznie smuży, kryje po 3 warstwach w sposób jedynie dostateczny, bo i tak nadal widać na nim nierówności. jedynym pocieszeniem jest jego piękny kolor. Połysk też ma ładny, ale bez wysuszacza ani rusz przy tylu warstwach, więc to nawet nie można uznać za zaletę. O schnięciu w 60 sekund nie ma co marzyć. Pod top coatem dość łatwo zaczyna odchodzi przy bokach paznokci.

Urozmaiciłam ten problematyczny lakier topperem Life z SuperPharmu, równiez po to, by zakryć ewentualne smugi, które pozostały. Jest to fajny, wielokolorowy, matowy brokat. Trochę za dużo w nim przezroczystej bazy jak na mój gust i trzeba nieco łowić cząsteczki, ale i tak jest ok. poprowadziłam go tylko przez środki paznokci. 

Tak to wygląda. Podoba Wam się uzyskany efekt?






środa, 16 lipca 2014

"Czy krótkie paznokcie mogą być ładne?" - w roli głównej neonowy Lemax




Moje paznokcie ostatnio musiały znosić wiele. Postanowiłam dać im spokój, nie łatać nadłamań, ale po prostu skrócić je. I to porządnie. I tu rodzi się tytułowe pytanie: czy krótkie paznokcie też mogą być ładne? Czy będziecie chcieli takowe u mnie oglądać? (Przynajmniej przez parę tygodni.)

Wiele blogerek ma krótsze paznokcie, na których tworzą śliczne rzeczy i efektowi końcowemu nie można mieć nic do zarzucenia. Ja jednak do krótkich nie jestem wcale przekonana. Po latach obgryzania nie kojarzą mi się dobrze. Tak więc zazwyczaj czas ich łamania był istną katorgą, a ja nie byłam w stanie w żadne sposób sprawić, by wyglądały dobrze i schludnie, blog cierpiał. Teraz postanowiłam to zmienić. Z pomocą miał mi przyjść między innymi neonowy żółty "lakier dzbanek" Lemax. Teraz kilka słów o nim.

Ten Lemax to kremowy neon, ale nie jest to wyjątkowo intensywna żółć. Czasem wygląda na nieco limonkowy. Przy piaskowej Ibizie od Lovely zostaje daleko w tyle. Formułą ma taką raczej żelkową i okropnie kryjącą. Musiałam nałożyć aż 3 warstwy, a na palcu środkowym wylądowały nawet 4! Dla mnie dwie to jest maksimum cierpliwości. Po przygodzie z neonowymi marmurkami tej firmy byłam w szoku, tamte kryły przy 2 cienkich warstwach, a tu takie żarty. Na szczęście schnie bardzo szybko i kosztował mnie tylko 2,50 na allegro. Pod top coatem trzymał się tak sobie, lekko mi poodchodził gdzieniegdzie na 3 dzień od pomalowania. Zmywa się dobrze. 





Nie wiedziałam co na moich małych pazurkach wykombinować na szybko. W końcu padło na ćwieki z Born Pretty Store i akcent czarnym lakierem Golden Rose Rich Color w formie saran wrap.

Jak Wam się podoba to wszystko?

Całusy, Migdałowa :)




środa, 9 lipca 2014

Lovely Ibiza 1 i 3



W ostatnim poście pokazywałam zdobienie lakierami Ibiza z wykorzystaniem gradientu oraz stempli. Teraz pokażę Wam te lakiery solo oraz je recenzuję. 

Lakiery Lovely Ibiza to seria 3 bardzo intensywnych neonów o piaskowym wykończeniu. Nr 1 to neonowa żołć z kropla zieleni, nr 2 to neonowy, chłodny róż, a nr 3 to neonowy pomarańcz z odrobiną brzoskwini. Wszystkie mają w sobie bardzo drobny, srebrny shimmer, który na paznokciach wcale nie rzuca się w oczy.
Lakiery te są przeznaczone tylko do sztucznych paznokci, ze względu na zawartość barwnika zabronionego do stosowania w UE. Ja jednak malowałam nimi kilkakrotnie moje naturalne paznokcie i to nawet bez bazy, żeby piaskowy efekt był ładny. Wszystko było w najlepszym porządku, nawet płytki nie miałam odbarwionej.

Posiadam kolor nr 1 i 3. Zaczniemy od pierwszego, czyli żółci. Mój egzemplarz jest dość gęsty. Trzeba nakładać go umiejętnie i w miarę cienko, żeby zamiast piasku nie powstała gruba, "błotna" masa. Mimo zwartej konsystencji i zawartości tych tajemniczych barwników, nie jest fenomenalnie napigmentowany. Dwie warstwy najczęściej nie wystarczają i trzeba dołożyć trzecią do pełnego krycia. Trochę to wydłuża czas schnięcia, ale nadal da się to znieść.





Pomarańcz jest na żywo o wiele bardziej intensywny niż na zdjęciach. Nieco lepiej udało mi się go uchwycić w wakacyjnym zdobieniu na konkurs Lovely. U mnie jest nieco rzadszy niż żółty, przyjemniej się go nakłada, również trochę szybciej schnie. Może też dlatego, że używałam go mniej. W dodatku kryje lepiej, bo 2 warstwy wystarczą w zupełności.





Z ogólnych charakterystyk mogę jeszcze dodać, że oba zmywają się znośnie, ale mogą zostawiać brokatowe drobiny na palcach. Z ich trwałością jest różnie, czasem coś potrafiło mi odprysnąć na następny dzień od malowania, a znów na reszcie paznokci trzymały się bardzo mocno. To już zależy od wielu indywidualnych czynników.

W tych lakierach przede wszystkim chodzi o niesamowite, bijące po oczach kolory, idealnie pasujące do letniej opalenizny - i to dostajemy. Drobna piaskowa faktura jeszcze je urozmaica. Dla mnie mają więcej plusów, szczególnie pomarańczka. Warto zainwestować w nie, jako coś wyjątkowego na letnie imprezy. Do zakupienia w Rossmannie, w cenie 8,69 zł/8 ml.

Ja Ibizy polubiłam, a Wy?

Całusy, Migdałowa :)

piątek, 4 lipca 2014

Tropikalny manicure z lakierami Ibiza

W końcu powróciłam na bloga. Sesja egzaminacyjna w połączeniu z nową pracą w której i tak nie mogłam mieć pomalowanych paznokci wymusiła czasowe porzucenie go. Teraz wszystko wraca do normy, więc mam nadzieję i z blogiem wyjdę na prostą, bo mam do zrobienia naprawdę ogromną ilość swatchy i zdobień. To była moja dotychczasowo najdłuższa przerwa w jego prowadzeniu i trochę trudno było mi wrócić do rutyny tworzenia postów. Ale oto coś jest.

To zdobienie stworzyłam na konkurs marki Lovely zatytułowany "My lovely holidays". Udało mi się zostać jedną z 3 laureatek, z czego ogromnie się cieszę :) Niedawno przybyła do mnie nagroda konkursowa, którą na pewno niebawem Wam pokażę.





Głównymi bohaterami tego manicure są oczywiście lakiery Ibiza. Piękne piaskowe neony w kolorze żółci i pomarańczu. Miałam w planach wrzucić najpierw ich recenzje, ale te plany mi się pokrzyżowały, więc pojawią się one w dalszej kolejności. Na palcu środkowym i serdecznym wykonałam nimi gradient. Na pozostałych paznokciach nałożyłam białą bazę Golden Rose Selective 04, a następnie wykonałam gradientowe stemple płytką m95 z allegro. Zwieńczeniem mojej pracy było namalowanie palm za pomocą cienkiego pędzelka i czarnego lakieru Golden Rose Rich Color 35.






Powiem Wam szczerze: odkąd wykonałam ten oraz poprzedni słodyczowy mani na konkurs Essence, zauważyłam, że zrobiłam spory postęp. Byłam naprawdę zadowolona z tego co mi wyszło. Nie pamiętam, by wcześniej malowało mi się tak przyjemnie i z tak satysfakcjonującym efektem. Postanowiłam, że czas się w końcu docenić. Oczywiście, że moje pomysły nie były jakieś nowatorskie, a wykonania bezbłędne, ale według mnie zrobiłam spory krok na przód. Żałuję tylko, że ostatnio wiele rzeczy oderwało mnie od tworzenia następnych zdobień. Mam tylko nadzieję, że kontynuacja będzie równie dobra.

Całusy,
Migdałowa :))