Zatem dziś pierwszy post z zakładki kosmetyki kolorowe - balsam do ust Bielenda Soczysta Malina. Choć balsam powinien w większej mierze wiązać się z pielęgnacją niż kolorowaniem ust, ten jakoś bardziej pasuje mi do tej drugiej kategorii...
Co jakiś czas mam problemy z przesuszoną skóra ust, dlatego z chęcią wypróbowuje różne balsamy, które przyniosą mi ulgę oraz będą smakowicie pachnieć i wyglądać na ustach. Oryginalne opakowania również są u mnie mile widziane - tym bardziej, gdy nie są to słoiczki. Na pierwszy rzut oka balsam Bielendy powinien spełnić wszystkie moje wymagania :)
Balsamik ten ma tłustą, ale lekką konsystencję, nie skleja ust. Zamknięty jest w uroczej, różowej tubce z płaską, ściętą końcówką - aplikatorem. Podczas niskich temperatur przechodzi w całkowicie stały stan skupienia i bardzo ciężko go wycisnąć z opakowania.
Lekko nabłyszcza i podkreśla ich naturalną barwę. Ma kolor subtelnego, przezroczystego różu. Balsam mało nawilża, bardziej natłuszcza usta. Dla przesuszonych warg raczej się nie da, na zimę raczej też jest zbyt słaby. Szybko ściera się z ust, łatwo też się go zjada.
Jednak ma pewną niewątpliwą zaletę - śliczny zapach słodkich malin, który unosi się dookoła podczas nakładania i urzeka.
Cena - ok. 7 zł.
Ogółem to fajny balsam dla bezproblemowych ust i osób lubiących słodkie, owocowe zapachy mazideł. Polecam bardziej na lato niż zimę :)
Pozdrawiam Was tym razem nielakierowo,
Migdałowa :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie zachęcam do komentowania :) Każda opinia jest dla mnie cenna i pozwoli ulepszyć bloga, a także sprawi ogromną satysfakcję. Komentującym bardzo dziękuję!