Ostatnie 2 miesiące upłynęły pod znakiem zakupów kosmetycznych. Ile drogerii, tyle było promocji "nie-do-przegapienia". Może nie pobiłam rekordu, ale nie pewno moich zdobyczy nie jest mało. Jeśli chodzi o kolorówkę do twarzy, to na szczęście moje zakupy były dość przemyślane i zapolowałam na rzeczy niezbędne, których będę używać często i dla których nie mam zmienników w kosmetyczce. Oczywiście z lakierami do paznokci było trochę gorzej. Od teraz mam zakaz kupowania lakierów do końca września. Czy to długo, krótko? Myślicie, że uda mi się w tym postanowieniu wytrwać? :)
Przejdźmy to prezentacji tego co ostatnio nabyłam przy bardzo różnych okazjach:
1. Pierwsze były zakupy grupowe w Golden Rose. Nie było szaleństw, bo było to już drugie tego typu przedsięwzięcie w dość krótkim odstępie czasowym. Mamy lakierowe trio, kolory nieśmiertelne i klasyczne: granat, czerń i biel. Są to kolejno lakiery Rich Color nr 16 i nr 35 oraz Selective 04 Milky Way.
Dodatkowo nie mogłam "przejść" obojętnie obok hitu, jakim są matowe szminki Velvet Matte. W moje ręce wpadły 2 kolory: 07 i 13 oraz pasująca konturówka. Na blogu jest już ich RECENZJA.
2. Potem przyszły do mnie neony Lemax. Każda blogerka mówiła o nich i chwaliła się swoimi marmurkami. Ja sprawiłam sobie dwa: różowy i zielony oraz kremowy żółty. Zakupiłam je na allegro od promoto-promoto.
3. Gdzieś po drodze zapragnęłam palety MUA Undress Me Too. Przypadkowo do koszyka w Minti Shop wpadły mi też pędzle Hakuro: H55 do pudru oraz H85 do brwi i eyelinera (tu już kroił mi się zakup żelowego z Maybelline). Dostanie kamuflarza z Catrice w kolorze 01 graniczyło w Naturze z cudem, więc nabyłam go też przez internet, zgodnie z zasadą "oszczędnie, za jedną przesyłką" ;)
Wybaczcie brudasowi H55 :) |
4. Tu widać wspomniany Catrice Camuflage Cream w kolorze Ivory oraz jedyna zdobycz z promocji w Naturze: lakier Catrice nr 46 o wdzięcznej nazwie Berry Potter & Plumbledore.
5. Po opublikowaniu przez Yasinisi posta o topperach Life od razu pobiegłam do Super Pharm. Udało mi się dorwać dwa: nr 07 (z lewej) i 04 (z prawej).
6. Przechodzimy do promocji z Rossmanna. Oj, było zabawnie. Kobiety wyrywające sobie z rąk szminkę, nagły wzrost cen niektórych produktów i inne perypetie... W tygodniu "twarzowym" było u mnie skromnie. Tylko taniuśki, ale na co dzień mi wystarczający róż Wibo w kolorze nr 9 oraz puder Rimmel Stay Matte w kolorze Transparent.
7. Tydzień z oczami przebiegł też w miarę spokojnie. Mój absolutnie ulubiony, wspaniały i wydajny tusz Max Factor 2000 Calorie, w wersji podkręcającej. Pewnie starczy mi do następnej wielkiej promocji.
Skusiłam się też na mój pierwszy eyeliner w żelu. Ten z Maybelline jest w miarę dobry. Spodziewałam się lepszej pigmentacji, ale nie jest źle.Używam do niego pędzelka Hakuro H85 pokazanego wyżej. Ciągle przyzwyczajam się do jego konsystencji i odmiennego sposobu malowania kreski.
Kupiłam też na próbę żel do brwi Wibo Eyebrow Stylist. Nie spodziewałam się po nim za dużo, a okazał się naprawdę świetny. Używam go codziennie, jestem z niego bardzo zadowolona. Na pewno kupię kolejne opakowania.
8. Zaczynamy tydzień lakierowy z Rossmanna. Na pierwszy ogień idą dwa lakiery Rimmel 60 Seconds. Po lewej to 613 Midnight Rendezvous - piękny bakłażan z kolekcji Rity Ory oraz po prawej 415 Instyle Coral.
Zaplątał mi się tu też neonowy, pomarańczowy rodzynek z Claire's, który kiedyś tam upolowałam za 4 zł.
Następnie mamy piaski. Neonowa żółć i brzoskwinia z serii Lovely Ibiza oraz fiolecik i ciepły róż z Wibo Candy Shop. Fiolet to w sumie dostałam jeszcze przed promocją od mojego chłopaka, a brzoskwinię po dłuugich i intensywnych poszukiwaniach dorwałam już po obniżce.
Powoli zmierzając do końca, mamy odżywkę Eveline diamentową, która stałe (ale z umiarem) gości w moim repertuarze pielęgnacji paznokci. No i perełka: legendarny Max Factor nr 45 - Fantasy Fire. Mały i drogi, ale i tak nie umiem się doczekać, aż pomaluję tym cudem paznokcie :)
Tu mamy paski do Half Moon Manicure z Wibo. Normalnie ich cena była trochę zawyżona co do ilości, ale po rabacie było ok. Zwykle takie zdobienie robiłam ręcznie, ale pomoc się przyda.
Ostatni lakier to Miss Sporty Clubbing Colours o numerku 452.
Moje skórki nie są mocno narastające na paznokieć, ale suche i troszkę zgrubiałe po bokach. Byłam bardzo ciekawa jak zadziała na nie wychwalany żel Sally Hansen Instant Cuticle Remover, no i w końcu dostałam dobra okazję by się przekonać. Na moje problemy to do końca nie jest to, ale i tak go używam na sobie, a z jeszcze większym powodzeniem na moim chłopaku :D
Ostatnim moim zakupem, dosłownie z przed paru dni, jest podróba stempla-ideału zwanego Kand i trzy płytki z allegro.
Uff, mam nadzieję, że dotrwaliście do końca tej wyliczanki. Koniecznie pochwalcie się Waszymi łupami!
Całusy, Migdałowa :)
wow jakie ogromne zakupy!! :) ja tez na niektóre z tych się skusiłam;)
OdpowiedzUsuńprzepiękne kolory lakierów :)
OdpowiedzUsuńTo portfel trochę ucierpiał :D
OdpowiedzUsuńno niestety :P
UsuńMam podobne kolory szminek z GR i kilka takich samych lakierów jak ty :D
OdpowiedzUsuńNo ładnie! :D Trochę tego nakupiłaś. Znam większość nawet :) Też chciałam kamuflarz, ale u mnie na promocji zostały tylko te najciemniejsze i w końcu dałam sobie spokój z nim bo na lato nie będę raczej potrzebowała ;) Powiem Ci w tajemnicy, że ja też zbieram się do posta haulowego, ale idzie mi ciężko, bo już chyba nie pamiętam, co dokładnie mi wpadło od ostatniego haulu ;)
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa Twoich zdobyczy :)
Usuńswietne zakupy, wiekszosc lakierow sie nam powiela, ciekawa jestem paletki Mua
OdpowiedzUsuńAle cudowności :)
OdpowiedzUsuńCo do produktów Bump eRaiser to pastę polecałabym tylko w razie punktowego stosowania. Lotion na zdecydowanie większą powierzchnię ciała :)
Super zakupy, tylko pozazdrościć :) Bardzo kuszą mnie te lakiery z Rimmela by Rita Ora, na razie dzielnei się im opieram i mówię nie, ale nie wiem na jak długo starczy mi silnej woli ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne zakupy zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńOgromne zakupy! Portfel musial nieźle ucierpiec..
OdpowiedzUsuń